Bioderma Sebium Global Krem do cery trądzikowej - co robi, a czego nie
14:08
Cześć! Dziś przychodzę do Was z wpisem na temat kremu, co do którego mam
mieszane uczucia. Jest to Bioderma Sebium Global Krem do cery
trądzikowej.
Zanim przejdę do samego kremu wprowadzę Was mniej więcej w stan mojej cery.
Nie mam z nią dużych problemów, niestety jednak dość przetłuszcza się w strefie
T, dodatkowo rozszerzone pory i uciążliwe zaskórniki, zarówno otwarte, jak i
zamknięte, a czasem także pryszcze (szczególnie jak przesadzę ze spożywaniem
mleka, ale tu już kosmetyki wiele nie pomogą).
Po pierwsze, opakowanie i cena. Za 30 ml kremu bez promocji zapłacimy około
50 zł, a nawet więcej. Na szczęście udało mi się dostać go za 29,99 zł na
promocji w Superpharm. Inaczej prawdopodobnie nie zdecydowałabym się na niego,
ponieważ nie ukrywam, że był to nieco strzał w ciemno. Opakowanie jest
poręczne, krem stoi na zakrętce, dzięki czemu spływa na dół i nie ma problemów
z jego wydobyciem, czasem nawet wypływa za bardzo i się wylewa.
Konsystencja jest dość lejąca, mała ilość wystarcza na posmarowanie całej twarzy.
Niestety nie mam już kartonika, dlatego napiszę, co obiecuje producent.
Produkt nowej generacji, który działa globalnie na przyczyny i objawy
trądziku:
- eliminuje krosty i zaskórniki,
- reguluje ilość i jakość łoju (sebum) do poziomu takiego jak w zdrowej skórze,
dzięki wyjątkowej opatentowanej kombinacji bazującej na najnowszym odkryciu
dermatologicznym Bakuchiol i Fluidactiv, która ogranicza powstawanie zmian
trądzikowych,
- redukuje nadmierną produkcję łoju (sebum),
- glukonian cynku 3% łagodzi i zmniejsza zaczerwienienia,
- wygładza i poprawia stan skóry, ma działanie delikatnie złuszczające,
- długotrwale nawilża (8 godzin),
- lekka konsystencja, szybko się wchłania,
- jest hipoalergiczny,
- nie zatyka porów,
- bardzo dobrze tolerowany.
Należy stosować 1 lub 2 razy dziennie na oczyszczoną skórę twarzy
(najlepiej przy użyciu Sebium Gel Moussant i/lub Sébium H2O). Unikać kontaktu z
oczami. Zawiera kwas salicylowy.
Skład:
AQUA/WATER/EAU, C12-13 ALKYL LACTATE,
DIPROPYLENE GLYCOL, CITRIC ACID, CYCLOPENTASILOXANE, SODIUM HYDROXIDE,
GLYCERIN, ZINC GLUCONATE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, SALICYLIC ACID,
ARACHIDYL ALCOHOL, DIMETHICONE, MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE,
FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, GINKGO BILOBA LEAF
EXTRACT, BEHENYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, SILICA,
HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, XANTHAN GUM,
ARACHIDYL GLUCOSIDE, C30-45 ALKYL CETEARYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, GLYCYRRHETINIC
ACID, PROPYLENE GLYCOL, POLYSORBATE 60, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE,
BAKUCHIOL, SQUALANE, FRAGRANCE (PARFUM). [BI 673]
Po
nałożeniu kremu mam wrażenie jest on lekko tłusty, silikonowy, nie wykluczam,
że to wina substancji filmotwórczej i natłuszczającej, znajdującej się już na
drugim miejscu w składzie. Czuję go na twarzy, ale nie w przyjemny sposób.
Dodatkowo muszę zaznaczyć, że zdarza się, że szczypie i swędzi we wrażliwych
miejscach. To prawdopodobnie spowodowane jest kwasem cytrynowym, będącym wysoko
w składzie. Należy on do kwasów AHA, ma działanie złuszczające, dzięki czemu
rozjaśnia przebarwienia. Sądziłam, że będzie też dobrze eliminował zaskórniki,
ale o tym późnej. Po czasie krem
wchłania się i faktycznie matuje, cera jest mniej przetłuszczona, szczególnie
po nocy.
Jeżeli
chodzi o nawilżenie, to nie jest ono spektakularne, a wręcz znikome przyznam
szczerze, że przy dłuższym stosowaniu krem może lekko wysuszać, szczególnie
przy cerze mieszanej z problemem suchych skórek.
Co faktycznie robi to eliminacja podskórnych, bolących krostek - nie pojawiają się, jednak z zaskórnikami zupełnie sobie nie radzi. Czarne kropki jak były - tak są, mam nawet wrażenie, że cera jest bardziej zanieczyszczona, dlatego musiałam zmienić pielęgnację, o czym być może wkrótce pojawi się oddzielny wpis.
Jak
możecie zauważyć, skład nie jest idealny, krem jest nieco chemiczny, z innych
składników aktywnych w miarę wysoko mamy glukionian cynku, a następnie kwas
salicylowy, natomiast odkrycie dermatologiczne, o którym informuje producent -
Bakuchiol - znajduje się praktycznie na samym końcu. Jego działanie polega na naśladowaniu działania witaminy E, której brakuje w
łoju u osób z trądzikiem.
Podsumowując, do kremu już prawdopodobnie nie wrócę. Idealnie
wyeliminował podskórne grudki, które nie pojawiają się już wcale, jednak jeśli
chodzi o ogólną ocenę, to epiej sprawował mi się przykładowo Effaclar Duo Plus
z La Roche Posay, o którem pewnie niedługo napiszę.
Życzę Wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych.
2 komentarze
Ja miałam kiedyś próbkę wody micelarnej z Biodermy i sprawdziła się bardzo fajnie. Innych kosmetyków jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńLubię ten krem :) Jednak cena regularna jest dla mnie za wysoka, a szukanie go na promocji w drogeriach było dla mnie męczące. Wiesz, że w aptece Melissa krem Bioderma sebium global jest dostępny w stałej cenie ok 28 zł? Nawet czasami zdarzają się promocję na serię Biodermy i można go kupić jeszcze taniej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz, to dla mnie duża motywacja, a także szansa na poznanie nowych blogów, chętnie Was odwiedzam. :)