Organizacja czasu: co i jak, od czego zacząć. Samokontrola, lista zadań.

10:00


Nie masz na nic czasu, przytłaczają Cię obowiązki, nie wiesz w co wsadzić ręce. Marzysz o chwili wolnego czasu, chcesz zrobić cokolwiek niezwiązanego z Twoim codziennym życiem, rozpocząć nową pasję, ale kiedy? 

Tym postem chciałabym rozpocząć nową serię wpisów dotyczących organizacji czasu, które co jakiś czas pojawiałyby się na moim blogu. Pomysł ten od dawna był gdzieś w mojej głowie, ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać, chciałabym przekazać wiele informacji i nie wiedziałam jak to zorganizować. Wreszcie się do tego zabrałam, spróbuję podzielić cały temat na kilka wpisów, aby poruszyć wszystkie kwestie.
Muszę jednak od razu zaznaczyć, że seria ta przeznaczona jest raczej dla osób młodych, wkraczających w dorosłość, uczniów, studentów. Wiedzę i rady, jakie tu przekazuję, opieram wyłącznie na własnych obserwacjach siebie i osób z mojego otoczenia.

Chciałabym Ci udowodnić, że możliwe jest znalezienie czasu na pasję, serial, spotkanie ze znajomymi i randki jednocześnie studiując ciężki kierunek. Możesz zyskać dodatkowe godziny w tygodniu, więc to chyba warte wypróbowania, prawda?

Od czego więc zacząć? Przyjrzyj się swojemu działaniu, jak przebiega Twój dzień, ile czasu spędzasz na właściwej pracy, kiedy naprawdę coś robisz, a kiedy udajesz lub próbujesz coś robić zupełnie się na tym nie skupiając. Nauka przed Facebookiem? Zamknij książkę lub przeglądarkę, to Twoja decyzja. Ale za to prasowanie przy ulubionym serialu? Świetny pomysł.




Bardzo ważne jest to, aby podzielić swój dzień i wyraźnie oddzielić czas pracy i odpoczynku. Następnie czas pracy podzielić na mniejsze partie, takie jak sprzątanie, gotowanie, nauka, czy inne. To może uniknąć ogólnego zamieszania, bo wbrew ogólnemu przekonaniu, że kobiety mogą robić wiele rzeczy naraz, to czasem warto skupić się na jednej rzeczy, szczególnie jeśli jest to zadanie, które wymaga pełnego zaangażowania.


Chcę dokładnie wyjaśnić, dlaczego ten podział jest tak ważny. Przywołam Wam powszechną u mnie kiedyś sytuację. Wracam do domu z uczelni, zaraz po przebraniu się odgrzewam sobie obiad. Już podczas obiadu zaczynam się uczyć (oczywiście przed chwilą skończyłam zajęcia, jestem zmęczona i nic nie zapamiętuję, ale jutro wejściówka i kolokwium). Odstawiam naczynia do zlewu, biegnę uczyć się dalej. Po dziesięciu minutach stwierdzam, że przecież miałam wstawić pranie, idę do łazienki, o matko, jak tu brudno, muszę szybko wszystko umyć. W zasadzie to wszędzie są okruchy, idę po odkurzacz. No tak, miałam kupić worki. Skoro idę do sklepu, to od razu zrobię większą listę, bo kończy się przecież cukier i pieczywo…Ale nie, teraz  mi się nie chce, pouczę się i pójdę. Pamiętacie jeszcze o praniu? Bo ja nie. A kiedy już dojdzie do tego, że wreszcie je (za jakąś godzinę zapewne), to będę już po pierwsze, zupełnie oderwana od nauki, po drugie, załamana, że wszędzie jest bałagan i muszę zrobić tyle rzeczy. Dajcie mi jeszcze chwilkę, dokończę opowieść. Pranie nastawione, lista zrobiona, wracam do nauki. Cały czas myślę o tym, że w zlewie leżą naczynia, więc po 15 minutach znów odrywam się od pracy, aby pozmywać, a zakupy wciąż mi ciążą tak, że nie mogę się skupić. Mówiłam już że muszę odkurzyć? Niczego się nie nauczyłam i nic nie zrobiłam porządnie.
Być może kogoś to bawi (i słusznie, bo to głupie), być może ktoś pomyśli, że mam obsesję na punkcie sprzątania (może trochę), ale to wszystko dlatego, że niemożliwa jest wydajna praca, nauka, skupienie, kiedy w głowie wciąż mamy niedokończone sprawy. Dodatkowo, jak wiadomo, uprzątnięta przestrzeń wokół nas gwarantuje czysty umysł i pozwala się skupić.




Dzień wcześniej powinnaś już przygotować listę zadań na dany dzień, aby nie zastanawiać się w co włożyć ręce, zapewne w ciągu dnia będziesz dopisywać czynności, ale warto mieć podstawę.
Nic tak nie cieszy, jak wykreślanie kolejnych czynności i duża satysfakcja pod koniec dnia. Zdarza się jednak, że pozostajemy z wieloma niewykonanymi zadaniami, ale powinno to motywować nas do większego wysiłku kolejnego dnia. Pamiętaj też, że nawet jeśli myślisz, że tego dnia nic już się nie uda, to wykonaj chociaż najmniejsze zadanie pozwoli Ci to pozbyć się wyrzutów sumienia. 

Przy tworzeniu listy TO DO ważne jest kilka rzeczy, zapamiętaj i się ich trzymaj:

  • nie wpisuj zbyt dużej ilości czynności, na które nie starczy Ci doby, nie dodawaj tam zadań które są niewykonalne w danej chwili
  • dziel zadania - nie pisz "nauka", czy nawet "nauka biologii", a zamiast tego wpisz nazwę rozdziału, który musisz przerobić, jeśli jest ich więcej, wpisuj każdy oddzielnie, żeby wyraźnie widzieć postęp w realizacji
  • zapisuj nawet banalne zadania takie jak wyniesienie śmieci, czy zmywanie
  • trzymaj listę w zasięgu wzroku
Wszelkim akcesoriom przydatnym w organizacji czasu zamierzam poświęcić osobny wpis, więc tam będzie o tym więcej.




Po powrocie do domu nie ma co od razu rzucać się w wir obowiązków. Zjedz coś, wypij ulubioną kawę czy herbatę. Zajmie Ci to pół godziny, a efekty będę dużo lepsze niż praca bez dwie godziny przy zerowym skupieniu. Od razu po tym warto jednak wziąć się za obowiązki. Godzinne przeglądanie Facebooka czy skakanie po kanałach telewizora między różnego rodzaju serialami paradokumentalnymi bardzo Cię rozleniwi, dlatego lepiej podczas krótkiego odpoczynku przeczytać motywujący artykuł lub poszukać inspiracji.

Zacznij od obowiązków, które zajmą Ci najmniej czasu. Kiedy wstawisz pranie, możesz zająć się kolejnymi rzeczami, dopóki się nie skończy. Osobiście wszystkie prace domowe wykonuję zanim usiądę do spraw związanych z uczelnią. Po powrocie do domu i wyżej opisanym posiłku powiązanym z odpoczynkiem, szybko ogarniam mieszkanie, sprzątam bałagan, który powstał po porannym pośpiechu, zmywam naczynia ze śniadania, często przecieram kurze, odkurzam, a na zakupy staram się chodzić podczas powrotu z uczelni.



Dopiero kiedy wszystko jest ogarnięte, jestem w stanie usiąść i skupić się na pracy. Powyższe czynności zajmują mi góra 30 minut, a jest to dużo bardziej korzystne niż odrywanie się co chwila od pracy z tego względu, że aby nasz umysł wczuł się w wysiłek intelektualny i wkroczył na tory nauki, czy pisania pracy, potrzebuje kilkunastu minut, jak nie pół godziny. Prawda, że najgorzej jest zacząć? Najgorsze jest pierwsze 30 minut podczas których mamy ochotę co 5 minut sprawdzać media społecznościowe albo tak jak pisałam wyżej, wciąż przypomina nam się, co jeszcze powinniśmy zrobić.
Co jeśli jednak coś się przypomni? Zapisz to na kartce, nie odrywaj się, nieważne czy jest to coś do kupienia, czy żeby sprawdzić pocztę, bo nawet tak mała rzecz może spowodować, że wpadniemy w pułapkę Internetu, zajrzymy na Facebooka, Instagrama, aż w końcu po godzinie zreflektujemy się, że właśnie oglądamy śmieszne koty/psy/dzieci/kto na co się natknie. Wiesz, że potem stracisz kolejne pół godziny, aby zawrócić umysł na właściwe tory? Czy  nie lepiej skończyć pracę wcześniej i przeznaczyć ten czas na wartościowy odpoczynek?
Zwracaj uwagę na to, co robisz, musisz sama przywoływać się do porządku. Jeśli nie wierzysz, że tracisz na tym tyle czasu, spróbuj zapisywać sobie poszczególne momenty i ile czasu trwały, a na koniec dnia je zsumuj. Czasem, jak sama łapię się na tym, że od dziesięciu minut przewijam bezczynnie Facebooka, jestem strasznie zła, bo wiem, że te minuty gdzieś mi się kumulują, a w tym czasie mogłabym dodać nowy wpis na bloga!

Chyba się rozpisałam, ale organizacja czasu to temat rzeka, dlatego to dopiero pierwsza część. Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia na maila, kiedy pojawi się nowy post, to możesz wpisać swój adres e-mail gdzieś po prawej stronie.

Do następnego, buziaki. 

Wybrane dla ciebie

0 komentarze

Dziękuję za każdy komentarz, to dla mnie duża motywacja, a także szansa na poznanie nowych blogów, chętnie Was odwiedzam. :)